Wolność krzepi
Najosobliwsza godzina
Dwunastoletni Karolek Estreicher, przyszły profesor historii sztuki Uniwersytetu Jagiellońskiego, dzień 31 października 1918 roku przeżywa jako „najosobliwszą godzinę” swojego dzieciństwa. Pomaga wraz z kolegami w uruchomieniu dzwonu na Wawelu, żaden z chłopców nie rozumie jednak, po co to zamieszanie. Potem biegnie na Grodzką. Tu i ówdzie wesoło gra orkiestra. Właśnie maszeruje kompania wojska polskiego, żołnierze zaciągają pod odwachem swoją pierwszą uroczystą wartę. Zagapiony Karol nieopatrznie wpada na ojca. Estreicher senior bije syna, mówiąc ze śmiechem: „Starym krakowskim zwyczajem biję cię w skórę na Rynku, nie dlatego żeś poszedł za szkołę, ale żebyś pamiętał ten dzień!”.
Chłop na Wierzchosławicach
No i dorosły Karol dzień ten rzeczywiście zapamiętuje. Pamiętają go też inni krakowianie.
Ziemie polskie wciąż jeszcze co prawda znajdują się pod okupacją zaborców, ale w Krakowie powiewają już polskie flagi, na wieży Mariackiej rozbrzmiewa hejnał. W magistracie przy placu Wszystkich Świętych do władzy dochodzi Polska Komisja Likwidacyjna, mająca za zadanie zniesienie austriackich urzędów na terenie Galicji. W jej prezydium zasiada Wincenty Witos, chłop z Wierzchosławic, twórca PSL, przyszły trzykrotny premier Polski, jeden z bohaterów naszej opowieści podczas kolejnej odsłony Małopolskich Dni Dziedzictwa Kulturowego.
Armie się przewaliły, kościół stoi
Racławice Olkuskie to, tak jak Wierzchosławice, niewielka wieś w Małopolsce przed wojną leżąca na pograniczu dwu mocarstw. Na losy mieszkańców wsi znacząco wpływa wybuch I wojny światowej i przetaczający się front. Na szczęście zawierusze wojennej opiera się drewniany kościół pw. Narodzenia NMP z 1615 roku razem z cennym wyposażeniem.
Co z armią austro-węgierską?
Kraków przestaje być miastem o statusie twierdzy, pustoszeją forty, które stają się teraz łatwym kąskiem dla złodziei, trzeba je chronić. Wielu żołnierzy armii austro-węgierskiej odjeżdża do domu, inni wkładają polskie mundury, niejeden zrobi jeszcze w polskiej armii spektakularną karierę. O ich losach postaramy się opowiedzieć w forcie Barycz.
Wszystko nabiera tempa
W kraju zaczynają powstawać partie polityczne. Rodzi się niepodległa prasa, rozwija szkolnictwo wyższe, w Krakowie otwiera się nareszcie Akademia Górnicza (dziś Akademia Górniczo-Hutnicza), której powstanie zahamował wybuch Wielkiej Wojny. Podczas Dni Dziedzictwa zwiedzimy zakamarki gmachu głównego Akademii i usłyszymy o jednym z najbardziej znanych profesorów AG, geologu i ekologu, Walerym Goetlu. Podkreślmy, że w roku powołania Akademii profesor angażuje się na rzecz przyłączenia części Spisza i Orawy do Polski. Wciąż przecież ustalają się granice nowego państwa. Na wschodzie ten stan potrwa aż do 18 marca 1921 roku, do zawarcia traktatu pokojowego pomiędzy Polską a Rosją i Ukrainą.
Tymczasem w Krakowie…
Wśród ludności Krakowa panują zmienne nastroje, radość miesza się z niepewnością i oczekiwaniem na dalsze wypadki. Brakuje jedzenia, plenią się hiszpanka i tyfus. Zakłady szczepionek i surowic profesora Odona Bujwida, mieszczące się przy ulicy Lubicz 34, starają się nadążyć ze szczepieniami przeciw epidemiom. Nie ma węgla do ogrzewania mieszkań ani gazu do gotowania. Ulice są pogrążone w mroku z powodu przerw w dostawach prądu. Szaleje drożyzna. Na tym tle dochodzi do incydentów. W sierpniu 1919 roku kobiety tłumnie wdzierają się do kawiarni Esplanada i żądają rozmowy z prezydentem miasta. Nie mają co włożyć do garnków, a ceny żywności są zawyżane przez nieuczciwych sklepikarzy. Buntownicze nastroje pań łagodzi dopiero restaurator, podając „pięćdziesiąt porcji darmowych kolacji”.
Nieco wcześniej, w styczniu 1919 roku, dochodzi do pierwszych wolnych wyborów. Po raz pierwszy na ziemiach polskich ruszają na nie kobiety. Niemałą rolę w walce o przyznanie paniom pełni praw obywatelskich (co dokonuje się w dniu 28 listopada 1918 roku) odgrywa z pewnością Kazimiera Bujwidowa, krakowska społeczniczka, bojowniczka o prawa kobiet. O niezwykle ciekawych losach Bujwidów chcemy opowiedzieć w kamienicy należącej do rodziny od 1909 roku.
Polska się buduje
Problemy bytowe dotykają całego kraju, szczególnie zaś tych ziem, przez które przetoczył się front. Niektóre wsie i miasta niemal całkiem zniknęły, szczególnie cierpi Tarnów i jego okolica. Klasztor sióstr Sacré Cœur i kościół pw. Podwyższenia Krzyża Świętego w Zbylitowskiej Górze stoją w ruinie, czekają na odbudowę. Modernizuje się pobliski dwór Żabów. Tam, gdzie nie toczyły się bezpośrednie działania wojenne, także potrzeba nowych przestrzeni publicznych i mieszkalnych. Architekci pracują więc nad strategią rozwoju. Odzyskanie niepodległości pobudza ich do rozwinięcia stylu narodowego. Choć idea domu polskiego opartego na tradycji dworu szlacheckiego stała się popularna już w 1910 roku – za sprawą projektu polskiego dworku architektów Romualda Gutta i Józefa Czajkowskiego zaprezentowanego na wystawie w Rzymie – to jednak pozostaje popularna prawie przez cały okres międzywojnia. Józef Gałęzowski, profesor krakowskiej ASP, opracowuje program Odbudowa polskiego miasteczka. W jego ramach tworzy wiele domów w nurcie „dworkowym”, jednym z nich będzie dworek w podkrakowskich Bronowicach, zaprojektowany w 1926 roku jako letnia siedziba dla przyjaciela, krakowskiego lekarza Maksymiliana Rutkowskiego.
Mościce – jaskółka nowoczesności
Styl dworkowy reprezentuje także willa Eugeniusza Kwiatkowskiego w podtarnowskich Mościcach, nazwanych tak na cześć ostatniego prezydenta II Rzeczypospolitej, Ignacego Mościckiego (z wykształcenia chemika), przez Tadeusza Zwisłockiego, zięcia prezydenta, a zarazem pierwszego dyrektora powstałej tu Państwowej Fabryki Związków Azotowych. Ta bodaj największa inwestycja Polski lat dwudziestych wyrasta w rekordowo szybkim czasie, w latach 1927–1931. Po śmierci Zwisłockiego stanowisko jej dyrektora obejmuje Eugeniusz Kwiatkowski (także chemik), kończący właśnie kadencję jako minister przemysłu i handlu. W willi zamieszka z rodziną. Prezydent Mościcki będzie tu częstym gościem aż do 1935 roku, kiedy Kwiatkowski znów zostanie powołany na ministra, tym razem skarbu.
Zakłady Wapiennik w Płazie
Zresztą w naszych Dniowych historiach pojawi się więcej polityków. Na przykład Józef Hieronim Retinger, urodzony w Płazie pod Chrzanowem polityk i pisarz, bliski doradca generała Władysława Sikorskiego. Jego ojciec – Józef Stanisław Retinger – i Gustaw Baruch, przedsiębiorca i radny z Podgórza, pod koniec XIX wieku nabywają dobra ziemskie w Płazie pod Chrzanowem i otwierają zakłady produkcji wapna do celów budowlanych. Piec kręgowy do wypalania wapna typu Hoffmann, będący sercem tego przedsiębiorstwa, uważany jest za najstarszy tego typu piec w Polsce.
Polska nad wyraz szybko wchodzi w bodaj jedną z najbarwniejszych epok w swoich dziejach. Chcielibyśmy przybliżyć ją Państwu właśnie za pośrednictwem wymienionych tu zabytków – bohaterów XX edycji Małopolskich Dni Dziedzictwa Kulturowego.
Opracowano na podstawie materiałów zgromadzonych w zabytkach XX edycji Małopolskich Dni Dziedzictwa Kulturowego oraz publikacji:
Budzik M., Willa Kwiatkowskiego. Rezydencja, Kraków 2012.
Dzieje Krakowa. Kraków w latach 1918–1939, t. 4, red. J. Bieniarzówna, J. M. Małecki, Kraków 1997.
Garlicki A., Drugiej Rzeczypospolitej początki, Wrocław 1996.