Przeskocz do treści

Dyrektorówka, czyli o willi Kwiatkowskiego

Jednym z najbliższych i najważniejszych zadań, które po uregulowaniu stosunków w naszym kraju, zogniskują sporo energii i wysiłków to świadoma i zorganizowania akcja w kierunku odbudowy i rozwoju przemysłu. (…) akcja ta musi podążać w kierunku, by przede wszystkim zapewnić rozwój takich podstawowych gałęzi przemysłu, które w następstwie, przez sam fakt istnienia, wywoływałyby logiczną ekonomicznie konieczność powstawania coraz to nowych przedsiębiorstw i fabrykacji (…) Tak o kierunku polskiej gospodarki wyrażał się w 1919 roku inżynier Eugeniusz Kwiatkowski, który w późniejszych latach, już jako polityk, przeobrażał międzywojenną Polskę.

Przemysł chemiczny – podstawą bogactwa i dobrobytu narodowego
To właśnie przemysł chemiczny według Eugeniusza Kwiatkowskiego, z wykształcenia chemika, był przemysłem podstawowym, który staje się fundamentem olbrzymiej budowy wielko-przemysłowej w Polsce lat 20. XX wieku. Dziś wykorzystywanie szeroko rozumianej „chemii” jest czymś powszechnym, ale jeszcze na początku XX wieku zwiększanie wydajności upraw rolnych przy pomocy sztucznych środków było zjawiskiem marginalnym.
W XIX wieku podwaliny dla przemysłu chemicznego stworzyli Niemcy na czele z Justusem von Liebigiem – chemikiem, który poprzez rozwój chemii rolniczej i spożywczej chciał walczyć z głodem. To właśnie badania naukowe Liebiga wykazały, że deficyty pierwiastków w glebie mogą doprowadzić do całkowitego zaniku plonu. Jeszcze inne badania wykazały, że potrzebny roślinom azot obficie występuje w powietrzu, wystarczyło więc pozyskać go za pomocą procesów przemysłowych. Jeszcze przed I wojną światową niektóre kraje Europy zaczęły intensywnie wykorzystywać związki azotowe – głównie jednak te naturalne jak saletra chilijska (azotan sodu). Ponieważ w czasie I wojny jej transport z odległego Chile był mocno ograniczony, rozwiązania trzeba było szukać w rodzimym przemyśle. W takich właśnie okolicznościach powstały pierwsze duże niemieckie fabryki produkujące związki azotowe. Powojenne rozstrzygnięcia terytorialne sprawiły, że jedna z tych niemieckich fabryk w Königshütte (obecnie Chorzów) na terenie Górnego Śląska w 1922 roku trafiła w ręce Polaków.

Profesor Ignacy Mościcki – pionier przemysłu chemicznego w Polsce
Ponownym rozruchem fabryki w Królewskiej Hucie (taką nazwę w latach 1922–1934 nosił Chorzów) zajął się profesor Ignacy Mościcki – przyszły prezydent. Jednak nie jego kariera polityczna jest tu dla nas najciekawsza, a jego działalność naukowa. W latach 90. XIX wieku, po studiach na wydziale chemicznym Politechniki w Rydze, ze względów politycznych emigrował do Londynu, gdzie poznał Józefa Piłsudskiego. Prawdziwy zwrot w jego karierze naukowej nastąpił dopiero po przeprowadzce do Fryburga w Szwajcarii, kiedy to w 1897 roku został asystentem fizyka Józefa Wierusza-Kowalskiego, ucznia sławnego Wilhelma Roentgena. To właśnie w czasie pobytu w Szwajcarii opracował i rozwinął przemysłowe metody otrzymywania kwasu azotowego z powietrza. Współpracując ze szwajcarskim przemysłem, szybko wyrósł na cenionego naukowca. Zdobyte doświadczenie i międzynarodowe kontakty okazały się nie do przecenienia w jego późniejszej pracy na rzecz rozwijania polskiego przemysłu chemicznego. Tymczasem jeszcze przed I wojną światową przyjechał do Lwowa, gdzie rozpoczął kolejny owocny etap swej pracy naukowej. Po uzyskaniu przez Polskę niepodległości Ignacy Mościcki był nadal wielkim orędownikiem rozbudowy przemysłu chemicznego. Po sukcesie, jakim było uruchomienie fabryki w Królewskiej Hucie (po przejęciu pozbawionej dokumentacji technicznej i obsługi), przy którym współpracował już z inżynierem Eugeniuszem Kwiatkowskim, przychodzi pora na nowe inwestycje.

Z wody i powietrza – o początkach fabryki w Mościcach
Ignacemu Mościckiemu, który w 1926 roku został prezydentem Rzeczypospolitej Polskiej, Tarnów zawdzięcza nie tylko nazwę jednej ze swych dzielnic, ale przede wszystkim wielki skok gospodarczy. Ostateczna decyzja o budowie Państwowej Fabryki Związków Azotowych zapadła dopiero w 1927 roku. Co zdecydowało, że właśnie pod Tarnowem powstała od podstaw największa w tym czasie inwestycja w Polsce? Powodów było kilka. Z pewnością jednym z nich była bliskość zasobów wody niezbędnej w procesie produkcji. Położenie przyszłej fabryki w widłach dwóch rzek – Dunajca i Białej – pozwalało także myśleć o transporcie rzecznym. Dość atrakcyjne były również ceny gruntów w tych okolicach, obfitujących dodatkowo w szutrowiska, z których można było pozyskać materiał budowlany. Nie bez znaczenia był czynnik demograficzny – region zamieszkiwali przeważnie rolnicy, którzy chętnie podejmowali pracę w przemyśle. Na korzyść inwestycji przemawiał też „miejski charakter” Tarnowa – wodociąg, elektrownia, zaplecze usługowe i kulturalne, które znacząco ułatwiały funkcjonowanie pierwszym budowniczym.
Błyskawiczne tempo budowy i towarzyszący jej ogromny entuzjazm społeczny, podsycany państwową propagandą, pozwalały wierzyć w urzeczywistnienie się polskiego „snu o potędze”. Uroczyste poświęcenie tego „wielkiego dzieła państwowego” w obecności samego prezydenta Ignacego Mościckiego oraz ówczesnego ministra przemysłu i handlu Eugeniusza Kwiatkowskiego nastąpiło 18 stycznia 1930 roku. Kwiatkowski, który niedługo potem został dyrektorem fabryki, tak podsumował fakt jej powstania: Na obszarze, który jeszcze dwa lata temu przedstawiał szmat pola, pokrytego jednostajnie śnieżną powłoką, dziś pracuje olbrzymi kompleks budynków instalacyj fabrycznych, spiętrzonych i skomplikowanych, przecięty ulicami, siecią przewodów elektrycznych, parowych, wodnych, gazowych, kanalizacyjnych, wypełniony twórczą pracą ludzi i maszyn, gromadzący w potężnych ilościach najbardziej wartościowe produkty azotowe, podstawę życia roślin i rozwoju rolnictwa, stworzoną z dwu pozornie najmniej wartościowych surowców dostępnych w najbardziej nieograniczonych ilościach na ziemi: wody i powietrza.

Wielkie, nowoczesne miasto fabryczne
Szybka budowa fabryki w „szczerym polu” wymagała stałej obecności zarówno wykwalifikowanej kadry inżynierskiej, jak i zwykłych robotników. Dlatego pojawiła się pilna potrzeba zapewnienia dużej liczby miejsc noclegowych i zaplecza socjalnego. Regułą stało się, że przybywający na początku sezonowo pracownicy budowlani wiązali się z Mościcami na stałe. Dlatego też niemal równolegle z budową fabryki myślano o przestrzeni mieszkalnej, początkowo doraźnie – budując szesnaście murowanych domów dla urzędników i wyższej kadry oraz osiemnaście drewnianych baraków dla robotników. Z czasem planowo – przystępując do budowy osiedli mieszkaniowych już po rozruchu fabryki. Tak początki Mościc relacjonuje prasa: W marcu 1928 roku na zakupionych, pustych, ornych terenach rozpoczyna się praca. Mobilizacja pracy wzwyż 6 000 robotników, a praca wre dniem i nocą. Powstają drogi bite, kanalizacja, oświetlenie, powstaje całe miasteczko budynków mieszkalnych, a wreszcie gigantyczne mury fabryki. To dzieło wyrasta jak cud prawdziwy. Każdy miesiąc, następnie już każdy tydzień przynosi zupełną zmianę obrazu. Pustkowie wsi pod Tarnowem przemienia się w wielkie, nowoczesne miasto fabryczne.
Najstarsze zalążki dzielnicy Mościce to dwa osiedla – „północne” przy zakładzie i „południowe” w sąsiedztwie stacyjki kolejowej Mościce. Projekty obu osiedli świetnie odzwierciedlały status społeczny ich mieszkańców i miejsce, jakie zajmowali w fabrycznej hierarchii. Osiedle północne zostało zaprojektowane ściśle według reguł Howardowskiej koncepcji miasta ogrodu (podobny przykład w mikroskali mamy także w Płazie), z dużą ilością przestrzeni zielonych, z wyraźnym podziałem funkcji użytkowych (mieszkalna, socjalna, usługowa, rekreacyjna) oraz niską zabudową w postaci komfortowych willi, przeznaczonych głównie dla najwyższych szczeblem pracowników fabryki. Z najbardziej reprezentacyjną z nich – willą dyrektora.

Dyrektorówka, czyli o willi Kwiatkowskiego
Dom dla dyrektora i jego rodziny powstał jako jeden z pierwszych budynków na osiedlu mieszkalnym, jeszcze w 1928 roku. Jego pierwszym mieszkańcem był dyrektor budowy fabryki, inżynier Tadeusz Zwisłocki, chemik, współpracownik profesora Mościckiego jeszcze ze Lwowa. Niestety zmarł nagle w 1929 roku i nie doczekał oficjalnego otwarcia fabryki. Willa dyrektora, wyróżniająca się na tle pozostałej zabudowy, podkreślała rangę jej mieszkańców. Dyrektor i jego najbliższa rodzina mieli do dyspozycji m.in. osiem pokoi, dwie łazienki, cztery toalety, garderobę, dwa tarasy, kredens, spiżarnię i dwie służbówki. Budynek od początku miał instalacje wodno-kanalizacyjną, elektryczną i centralnego ogrzewania. Obok willi znajdowały się cieplarnia, budynki gospodarcze i garaż. Funkcjonalny układ zabudowy otoczonej rozległym ogrodem zapewniał wygodne warunki życia codziennego. Projekt willi powstał w duchu popularnego wówczas stylu dworkowego, o którym opowiemy więcej, przedstawiając inny tegoroczny obiekt: dworek Rutkowskich w Krakowie-Bronowicach.

Znakomity menadżer
Od 1931 roku dyrektorem fabryki i mieszkańcem willi był wspominany już kilkukrotnie Eugeniusz Kwiatkowski. Burzliwy politycznie okres dwudziestolecia międzywojennego powodował nieoczekiwane zwroty w biografiach różnych polityków. Przykładem mogą być właśnie losy Kwiatkowskiego – chemika, polityka, ekonomisty. Na początku lat 30. poróżniony z Józefem Piłsudskim trafił do Mościc. Okres jego dyrektorowania przypadł na czas, w którym Polska odczuwała dotkliwe skutki światowego kryzysu, a przed nowo otwartą fabryką pojawiło się widmo upadku. Energiczne działania „menadżera” Kwiatkowskiego doprowadziły do połączenia fabryki w Królewskiej Hucie i Spółki Azot w Borach koło Jaworzna, co z pewnością pomogło przetrwać branży chemicznej ten trudny okres. W 1933 roku powstały więc Zjednoczone Państwowe Fabryki Związków Azotowych. Ich siedzibą zostały Mościce. Niedługo po tym zakończył się mościcki etap działalności Eugeniusz Kwiatkowskiego, w trakcie którego opublikował on jedno z ciekawszych swoich opracowań: Dysproporcje: rzecz o Polsce przeszłej i obecnej. Jak twierdzą niektórzy, pisał je właśnie w dyrektorówce, której na co dzień niedostępne wnętrza będą mieli Państwo wyjątkową okazję zwiedzić podczas Dni Dziedzictwa.
W trakcie majowego weekendu w Mościcach opowiemy Państwu niezwykle interesujący fragment historii polskiego przemysłu chemicznego. Nie będzie to jednak tylko opowieść o nawozach sztucznych. Będzie to przede wszystkim historia fascynujących ludzi, którzy swą wizję przelali na papier, a potem stworzyli fabrykę i osiedle od zera – łopatą, kilofem, nosiłkami na plecach i furmanką konną. Byli wśród nich zarówno pierwszoplanowi gracze polityczni II Rzeczypospolitej, jak i inżynierowie oraz zwykli robotnicy. Tak różnorodna układanka społeczna nadała tej tarnowskiej dzielnicy pewien specyficzny klimat, który udziela się kolejnym pokoleniom jej mieszkańców. Czytelny do dziś układ przemysłowej dzielnicy Tarnowa i jej modernistyczna architektura pozostają ważnym punktem odniesienia dla wielu projektantów współczesnych przestrzeni. Mościce to niezwykła opowieść, z jednej strony o „urzeczywistnianiu snów”, a z drugiej – o zwykłym życiu w długo wyczekiwanej wolności.

 

Opracowano na podstawie publikacji:

Budzik M., Willa Kwiatkowskiego. Rezydencja, Tarnów 2012.

Bułdys B., Mościce – u progu nowoczesności, w: Modernizmy. Architektura nowoczesności w II RP, t. 1, red. A. Szczerski, Kraków 2013.

Romanowski A., Eugeniusz Kwiatkowski, Kraków – Radom 2014.

Smoła M., Fabryka. Dokument dziejów, Tarnów 2012.

Zobacz także