Piropiktura i telechromia
Latem pavlova, jesienią tort kasztanowy, zimą sernik…
… to tylko niektóre z deserów przygotowywanych dla gości urokliwego pensjonatu położonego w sercu krakowskich Przegorzał. Do ich wyrobu używa się produktów z przydomowego sadu, pielęgnowanego własnoręcznie przez właścicieli, z użyciem metod ekologicznych. Nic więc dziwnego, że aromat takich smakołyków uwodzi… Będą Państwo mieli szansę się o tym przekonać już 20–21 maja podczas XIX edycji Małopolskich Dni Dziedzictwa Kulturowego.
Kasztany …
… to właśnie one większości z nas wydadzą się najbardziej zaskakujące. Trudno sobie bowiem wyobrazić, żeby te ciepłolubne rośliny mogły owocować w Krakowie. A jednak!
Sporą część niemal trzyhektarowego sadu rodziny Husarskich, bo o ich gospodarstwie tu mowa, zajmuje plantacja jadalnych kasztanów. Zasadziła je Helena Husarska na przełomie lat 50. i 60. XX wieku z sadzonek przygotowanych samodzielnie z owoców kasztanowców zasadzonych na przełomie XIX i XX wieku w Lasku Wolskim przez Juliusza Lea, prezydenta Krakowa. Skoro prezydenckie drzewa wydawały owoce, dlaczego u Husarskich miałoby być inaczej? Plony dziś są naprawdę imponujące! Przy ciepłej zimie, gorącym i długim lecie zbiór może przekroczyć nawet pół tony.
Wizje artystyczne
Sad ten ma swoją niezwykłą historię, o czym opowiada Stanisław Lem w książce Tomasza Fijałkowskiego zatytułowanej Świat na krawędzi:
W Krakowie wpadłem też – sam nie wiem jak – w towarzystwo plastyków. To był przede wszystkim Romek Husarski i jego przyszła żona Hala Burtan ze znanego krakowskiego rodu, ojciec jej był właścicielem fabryki porcelany w Ćmielowie; także Zosia Puget. Romek mieszkał na Łobzowskiej, a Burtanowie mieli w Przegorzałach dom, którego większą część zabrało państwo. Romek z Halą urządzili tam pracownię i rzeźbili jak szaleni, prawie wyłącznie dla kościołów. Oboje, zwłaszcza Hala, pisali też wiersze, które drukował im – jak i mnie – „Tygodnik”.
Pracownia była na piętrze; kiedyś Romek wykonał tam wielką gipsową figurę Chrystusa z rozpostartymi rękami, po czym się okazało, że nie ma takiej siły, by tego Chrystusa z pracowni wydobyć. A kiedy wreszcie się udało – spadliśmy ze schodów razem z figurą, która się oczywiście połamała. […] W Przegorzałach był piękny, wielki, stary sad z jabłoniami, które – robiąc bokami – wciąż rodziły mnóstwo jabłek. W sezonie spędzałem na nich wiele czasu, niby małpa, i wracałem objedzony do nieprzytomności. Od północy sad Burtanów graniczy z Lasem Wolskim, gdzie jest krakowski zwierzyniec. Chodziliśmy tam, by dla matki Romka Husarskiego zbierać owłosienie z liniejących żubrów, a ona robiła z niego swetry.
Wydaje się, że artystyczną wizję Chrystusa z rozpostartymi ramionami udało się zrealizować później w Parafii Chrystusa Króla w Krakowie-Przegorzałach prowadzonej przez ojców jezuitów. Zarówno we wnętrzu, jak i na mozaice zdobiącej fasadę kościoła.
Piropiktura i telechromia
Roman i Helena Husarscy w pierwszej połowie lat 50. XX wieku opracowali jedną z najciekawszych i najbardziej oryginalnych technik stosowanych do dekoracji architektury. Była nią piropiktura (nazwa pochodzi z greki i oznacza w przybliżeniu malowanie ogniem). Jak pisze Bożena Kostuch w swojej znakomitej książce dotyczącej ceramiki i mozaik w Krakowie i Małopolsce po 1945 roku, technika ta
polegała na natryskiwaniu płynnego szkliwa ceramicznego na powierzchnię poddaną działaniu wysokiej temperatury za pomocą palników gazowych i elektrycznych, w efekcie czego dochodziło do wtopienia się szkliwa w podłoże i pokrycia go trwałą warstwą dekoracyjną.
Piropiktura dawała wiele możliwości. Można ją było stosować na różnych materiałach, w tym na gruzobetonie i na płytach odpornych na działanie wysokich i niskich temperatur. Dzięki możliwości gradacji kolorów dawała ona efekt głębi obrazu. Po złączeniu płyt można było uzyskać kompozycje o dowolnych rozmiarach. Rozwinięciem piropiktury miała się stać telechromia. Ta technika z kolei miała ułatwiać wykonywanie dekoracji na miejscu, bez rusztowania, za pomocą pająka, czyli zdalnie sterowanego urządzenia wyposażonego w rozpylacz farb, palnik i rylce.
W 1955 roku na zamówienie Ministerstwa Kultury i Sztuki powstała wielkoformatowa kompozycja zatytułowana Era żelaza, wykonana w technice piropiktury. Miała ozdobić ścianę jednego z budynków kombinatu w Nowej Hucie. Husarscy opatentowali swój wynalazek, posypały się nagrody, jednak ani piropiktura, ani telechromia nigdy nie zostały wykorzystane na wielką skalę. Era żelaza nie znalazła się w Hucie – dziś stanowi jeden z elementów wystroju wnętrza pensjonatu w Przegorzałach.
Najbardziej znane realizacje małżeństwa Husarskich
Ceramikę i mozaiki zaprojektowane i wykonane przez małżeństwo Husarskich można dziś znaleźć na terenie całego kraju. Do najbardziej znanych należy z pewnością Fryz rycerski do pomnika upamiętniającego bitwę pod Grunwaldem projektu Jerzego Bandury i Witolda Cęckiewicza. Dekoracja została osadzona na półkolistej ścianie Galerii znajdującej się na polach Grunwaldu.
Na wiele realizacji natkniemy się w samym Krakowie. W ubiegłym tygodniu odkryto pod warstwą regipsu mozaikę Miasto znajdującą się w hotelu Cracovia na terenie dawnego biura turystycznego Orbis. Film z akcji odsłaniania mozaiki.
Do ciekawych prac można zaliczyć także odtworzenie zniszczonych podczas działań wojennych kafli pochodzących z manufaktur w holenderskim mieście Delft. Dzięki autorskiej metodzie udało się Husarskim wyprodukować kafle, które do dziś zdobią Pałac na Wodzie w warszawskich Łazienkach.